W ostatnim Pachnącym Liście, który wleciał do Twojej skrzynki miesiąc temu (dokładnie 18 września) rozwodziłam się nad tematem głosu – i dlaczego warto głosować na siebie i na swoje życie marzeń.
Wcześniej pisałam o braku potrzeb i stanie permanentnej zabawy życiem – czyli o tym, jak pogodzić ludzkie ciało z Umysłem Boga, który w Tobie drzemie i czeka na Twoje decyzje.
Jeszcze wcześniej poruszałam temat symboli i znaków – jak je “czytać” w swoim życiu i czy w ogóle one mają jakiekolwiek znaczenie i wpływ na Twoje doświadczenie.
W poprzednich tygodniach było też o odwadze, byciu blisko siebie / byciu sobą, o czułości, o miłości, o zatrzymaniu i uważności…
I wszystkie te Pachnące Listy pojawią się w tym roku na stronie Olejkowej Szkoły. Również w wersji audio. To będzie prezent dla tych, którzy dołączyli niedawno, a bardzo potrzebują poszukać inspiracji w tych sprawach.
Dzisiaj, natomiast, zapraszam Cię do krainy… lęku i niepewności siebie.
Zdradzę Ci moje sposoby na to, jak odpędzić negatywne myśli i jak trenować swój umysł, by nie poddać się kompleksom i obawom, które wydają się nader racjonalne.
Może myślisz, że jestem bardzo pewną siebie osobą, więc co ja wiem o lękliwości czy depresji.
Z jednej strony – mogłabym się z tym zgodzić, bo obecnie jestem pewną siebie osobą (chociaż zauważam jeszcze przypadki, w których daję lękowi grać pierwsze skrzypce, ale tylko przez chwilę i Ty też tak możesz!).
Z drugiej strony – moja pewność siebie i wielki upór to efekt wielu lat praktyki wzmacniania siebie na każdym poziomie. A zaczynało się zgoła inaczej…
Chodziłam do 13 szkół. Nie jednocześnie 🙂 ale 12 razy zmieniałam szkołę od podstawówki do liceum – co sprawiło, że bardzo często byłam nowa w klasie – i niekiedy również na nowym terenie administracyjnym.
Jak możesz się domyślać – dzieci i młodzież lubią pastwić się nad nowymi przybyszami i wytykać ich palcami. Toteż szczególnie w klasach podstawowych przeżywałam traumę za traumą, próbując odnaleźć się w nowym środowisku dokładnie tak jak brzydkie kaczątko ze znanej Ci bajki.
Gimnazjum było już trochę lepsze, bo – mimo że zostałam wysłana do żeńskiej szkoły Nazaretanek z internatem, co dzisiaj brzmi trochę jak horror – okazało się, że mieszkam w pokoju z dwoma świetnymi dziewczynami, z którymi od razu złapałam kontakt i do dzisiaj się przyjaźnimy! Jednak mimo to – samo doświadczenie tego typu szkoły było trudne, acz mocno kształtujące charakter.
Liceum znowu wypełnił stres ciągłych zmian szkół, nie nadążania za programem i przełykania gorzkiego smaku nie bycia w pełni akceptowaną. Dopiero wiele lat później, kiedy wchodziłam w głębsze auto-refleksje, zrozumiałam, że tak naprawdę wszyscy się mną fascynowali i po prostu mnie obserwowali, zaczepiali i prowokowali, żeby sprawdzić, kim jestem.
Po co Ci o tym opowiadam? Ponieważ właśnie te doświadczenia z jednej strony zbudowały we mnie dużą elastyczność i odporność na czynniki zewnętrzne, a z drugiej strony – nieustannie wpadałam w wir smutku i wstydu, musząc żegnać się ze środowiskiem, które zdążyłam oswoić i wejść w kolejne nowe środowisko, które znowu będzie mnie “testować” pod każdym kątem.
Przez te – oraz inne trudne przeżycia w dzieciństwie – czułam się jakby świat chciał mi dowalić. I kompletnie nie rozumiałam, dlaczego. Oglądając i czytając bajki wyobrażałam sobie świat, który sprzyja, wspiera i chroni. Dlaczego więc czułam lęk i smutek, kiedy wychodziłam na spotkanie z kolejnym dniem?
I teraz docieram do sedna.
Wszystkie te doświadczenia mogły być lekkie i ciekawe – wystarczyło tak na nie spojrzeć.
Wszystko, co napawało mnie lękiem i żalem – mogłam zinterpretować jako grę i zabawę, śmiejąc się z jej zasad.
I o ile dla dziecka nie jest to oczywiste – więc pozostawione samo sobie ze swoimi uczuciami i emocjami będzie się w nich pogrążać – o tyle osoba dorosła jest o wiele bardziej świadoma, odporna i dojrzała, dzięki czemu jest w stanie być “ponad” emocjami i triggerami, które je powodują.
Oczywiście każdy z nas wie z autopsji, że jednak mocne emocje się zdarzają również w dorosłym życiu – i że nie ma w tym nic dziwnego ani złego. Emocje są jak najbardziej OK. Nawet lęk jest OK. I smutek też.
Ale to, co ważne, to reakcja na te emocje. Jak sobie z nimi radzisz? Jak z nich wychodzisz?
Kiedy ostatnio organizowałam imprezę-niespodziankę urodzinową – nie zliczę, ile razy w ciągu dnia atakowały mnie negatywne myśli, które nagle obudziły się jak z długiego, zimowego snu. Dawno nie słyszałam w ciszy swojego umysłu tak lękliwych i zestresowanych głosów!
Czy na pewno dobrze robię? Czy nie zawracam ludziom głowy? Czy to ma sens? A co jeśli jubilat chce sobie po prostu odpocząć, a ja mu zwalam na głowę tyle osób? Czy na pewno wybrałam dobry prezent? Dobrą godzinę? Dobre menu??? 😀
I tak dalej…
No więc – jak sobie poradziłam z natrętnymi “testerami” mojej czułości, miłości i lekkości wobec siebie i swoich wyborów?
W najprostszy na świecie sposób 🙂
Rozmawiałam ze sobą. Kobieca i dojrzała wersja mnie brała głęboki oddech i przytulała moją zlęknioną wewnętrzną dziewczynkę, która co chwilę aktywowała się pod naporem wizji ściągnięcia w jedno miejsce tłumu ludzi z różnych miejsc i środowisk.
Miałam wrażenie, że przeżywam to jakbym szła na bal szkolny, na który nie mam stroju, a wszyscy mają i będą się ze mnie śmiać. Czy to nie absurdalne??
Na szczęście kobieta-Bogini we mnie jest esencją miłości i czułości. I za każdym razem była w stanie wyprowadzić małą Juleczkę z błędnego koła niepotrzebnych myśli.
Za każdym razem przypominała jej, że Juleczka jest jedyną Boginią swojej rzeczywistości.
Że wszystko działa na jej korzyść.
Że wszystko, co robi, jest doskonałe.
Że na pewno ten krótki, ale ważny projekt będzie zakończony powodzeniem i wyjdzie lepiej niż myślała!
Oczywiście tak też się stało! Nie tylko impreza wyszła lepiej niż ktokolwiek mógł przypuszczać, ale i otrzymałam wiele gratulacji, wdzięczności i miłości za to, co udało się zorganizować. Było lepiej niż najlepiej – dla wszystkich!
A co jeśli trudno Ci aktywować tę dojrzałą, spokojną i pełną lekkości część Ciebie?
Są na to olejki! 🙂
Jeśli potrzebujesz wzmocnić miłość do siebie – sięgnij po olejek różany, jaśminowy lub Eliksir Bogini (który mogą stosować również mężczyźni;).
Jeśli potrzebujesz zwiększyć pewność siebie – idealne będą olejki: cedrowy, paczulowy, cynamonowy, ylang ylang czy z wrotyczu marokańskiego.
Jeśli z kolei czujesz potrzebę większego skupienia na obranym celu i pozytywnych myślach – koniecznie zaopatrz się w olejki: rozmarynowy, pomarańczowy (sycylijski) i kadzidłowy.
To właśnie aromaterapia z prawdziwymi olejkami jakości terapeutycznej sprawiła, że moje życie stało się lekkie i przyjemne – i codziennie jakości te goszczą w moim życiu coraz bardziej!
Jeśli dodasz do tego sztukę afirmacji i manifestacji natychmiastowej, o której często piszę w Pachnących Listach – a przede wszystkim dietę mentalną, czyli m.in. to, o czym mówiłam przed chwilą (rozmowa wewnętrzna, kończąca się zawsze na pozytywnej decyzji), to możesz mieć absolutną pewność, że zarówno Twoje lęki, jak i smutki czy żale w pewnym momencie kompletnie odejdą w niepamięć, a jeśli z jakiegoś powodu Twoje brzydkie kaczątko wróci do rozmów z Twoim łabędziem – będziesz ze spokojem z nim rozmawiać i szybko rozpuścisz wszelkie obawy.
Wiem to nie tylko po sobie, ale również po mojej rodzinie i znajomych.
Ja zdecydowanie czuję się dziś pięknym, świetnie bawiącym się łabędziem, a moje brzydkie kaczątko jest tak ukochane, że właściwie nie jest ani brzydkie, ani słabe. Jest po prostu słodkim kaczątkiem, któremu czasami trzeba przypomnieć, że jest w pełni akceptowane i kochane najbardziej na świecie!
A Ty jakie sposoby na ataki lęku i smutku znasz i stosujesz?
Odpowiedz na ten list w komentarzu, jeśli masz ochotę – chętnie podzielę się Twoimi sugestiami na Instagramie (oczywiście anonimowo:).
Do przeczytania i usłyszenia za miesiąc!
P.S. Kolejny Pachnący List napiszę do Ciebie z samolotu, który będzie transportować mnie na drugi koniec świata. A jeśli łakniesz więcej tego typu treści – zapraszam na mój Instagram i ten blog Olejkowej Szkoły, bo właśnie tu umieszczę poprzednie listy!
Pozdrawiam pachnąco,
Julia Mafalda Viviani